wtorek, 1 października 2013

Trollowanie służby zdrowia, czyli o tym jak zachorował diagnosta

Wzięło mnie ostatnio na wspominki i przypomniała mi się pewna historia. Wszystko się działo po zdanym egzaminie z mikrobiologii - o ironio dopadła mnie angina i musiałam się udać do lekarza (L.). Gdy pan doktor wypisywał mi antybiotyk, odruchowo spojrzałam na wypisywaną receptę i wywiązała się rozmowa:

JA: Czy to xyz? (podałam nazwę leku, którą finezyjnym pismem kreślił pan doktor)
L: Tak, tak. (odpowiedział mi nie przerywając pisania)
JA: Czy jest to cefalosporyna?
(pan doktor rzucił mi zdziwione spojrzenie, ale nie przestał pisać)
L: Owszem.
JA: Czy jest to cefalosporyna drugiej generacji?
L: Tak.
(niezrażona powściągliwością doktora pytam dalej)
JA: Czy nie jest to przypadkiem cefuroksym?
L: (przerwał pisanie) Zgadza się.
JA: (z niewinnym uśmiechem na twarzy) No to na to jestem uczulona.

Wiem, wiem, jestem złym człowiekiem. Mam nadzieję, że pan doktor mi wybaczył. ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz