wtorek, 3 grudnia 2013

Co z tą diagnostyką, czyli o zwiastunach problemów na horyzoncie

Pojawił się artykuł w Naszym Dzienniku o trudnościach diagnostów i diagnostyki w Polsce.
Według mnie tekst jest o tyle dobry, że porusza się wokół takich problemów diagnostyki, o których po pierwsze się nie mówi (przynajmniej głośno), po drugie, traktuje o zjawiskach, które są co najmniej niepokojące z punktu widzenia właściwej opieki zdrowotnej pacjenta, po trzecie - nikt się nie chce na poważnie zająć takimi kwestiami i większość stara się je omijać z dala na szerokość kija, jakbyśmy mieli do czynienia z nową epidemią trądu.


piątek, 29 listopada 2013

Bonus na weekend - radziecki humor a technika

Zajrzałam na joemonster.org i znalazłam:

Spotkało się dwóch znajomych - Rosjan w pociągu. Rozmawiają sobie. Po pewnym czasie jeden z nich pyta.
- Wania, a gdzie ty właściwie jedziesz?
- A jadę z Moskwy do Petersburga a ty?
- A ja jadę z Petersburga do Moskwy.
Zamyślili się... Wania spojrzał przez okno, pociągnął papierosa i z zadumą stwierdził:
- Wot technika...

Uśmiech na weekend gwarantowany. ;-)


czwartek, 21 listopada 2013

Zostań dawcą szpiku! Dla Ciebie to 5 minut, dla Kogoś to całe życie!

Akcja ważna, aktualna i co najważniejsze - potrzebna.

Jak podaje Fundacja DKMS, co godzinę jedna osoba dowiaduje się, że choruje na białaczkę. Dla wielu chorych przeszczepienie szpiku od dawcy niespokrewnionego jest jedyną szansą na nowe życie. Niestety w Polsce nadal istnieje zbyt mało zarejestrowanych potencjalnych dawców (niewiele ponad 470 tys.). W konsekwencji wielu pacjentów zakwalifikowanych już do przeszczepienia od dawcy niespokrewnionego nie znajduje swojego "genetycznego bliźniaka".


wtorek, 19 listopada 2013

O witaminach i porannych aminokwasach

Trafiłam na hit internetu i z miejsca pokochałam:



Nie ukrywam, świetny montaż zrobił swoje i dałam się nabrać - to nie występ Polaka za granicą, tylko żart CeZika ;-) Przyznaję się bez bicia, że do tej pory śmieję się z mojego ulubionego fragmentu: "Przyjmij rano, byle na czczo, aminokwasu porcje dwie albo trzy.." ;-) Po prostu mistrz!

Więcej kreatywnych filmików CeZika znajdziecie tutaj. Na tym kanale powstał niejeden internetowy hit, polecam na poprawę humoru i do posmakowania kawałka dobrej muzyki :)




sobota, 16 listopada 2013

Bonus na weekend - skleroza bezobjawowa

Wygrzebane w czeluściach internetu. :)

Spotyka się dwóch sklerotyków:
- Ej, znasz Kowalskiego?
- A jak się nazywa?
- Kto?

Mam wrażenie, że ten kawał idealnie oddaje stan umysłu przed niektórymi egzaminami. Same pytania i czysta pustka w głowie. ;-) Miłego weekendu dla wszystkich :-)



wtorek, 12 listopada 2013

Jak pobrać mocz u noworodka / niemowlęcia / małego dziecka?

Na prośbę pewnej młodej mamy :) 
Serdeczne pozdrowienia i podziękowania dla pani magister P. za cenne wskazówki :)

Pobieranie moczu u dzieci nie jest prostą sprawą zarówno z technicznego, jak i diagnostycznego punktu widzenia. Wynika to z kilku powodów, m.in. braku świadomej kontroli oddawania moczu (bez pampersów ani rusz) i trudności z zebraniem próbki o większej objętości  koniecznej do wykonania badania. A mówimy dopiero o wierzchołku góry lodowej.

Główna metoda pobierania moczu u noworodków i dzieci opiera się na wykorzystaniu specjalnych plastikowych woreczków z hipoalergiczną taśmą klejącą. Docelowo taki woreczek przykleja się do skóry dziecka, tak aby mocz do niego spływał. Taśma klejąca jest o tyle przystosowana do potrzeb dziecka, że mając właściwości hipoalergiczne, powoduje mniejsze podrażnienie skóry.

Gotowe woreczki można zakupić w aptece w cenie 1 - 2zł. Podczas mojej ekspedycji do apteki dowiedziałam się, że na rynku dostępne są woreczki uniwersalne (dla chłopca i dziewczynki), a także dedykowane dla poszczególnej płci. Oczywiście na ogół takie plastikowe woreczki są pakowane i sterylizowane (czyli są jałowe), ale zawsze nie zaszkodzi zaznaczyć w aptece, że życzymy sobie jałowego woreczka. Poniżej zamieszczam zdjęcia takich przykładowych woreczków wraz z opisem. 









Ok, zakupiliśmy odpowiedni plastikowy woreczek. Co dalej?

Otóż musimy odpowiednio przygotować nasze dziecko do badania :)

1. Na początku istotne jest prawidłowe nawodnienie naszego malucha. Nie mówię tutaj o specjalnym pojeniu malca i prowadzenia go do butelki jak do wodopoju, ale ważne jest, aby dziecko nie było odwodnione. Zależność jest prosta: dziecko odwodnione mniej i rzadziej siusia, co oprócz oczywistego faktu, że trzeba malca nawodnić, skutkuje tym, że trudniej będzie nam o zdobycie próbki moczu do badań.

      2. Kiedy nabierzemy podejrzeń, że nasz maluch niedługo będzie robić siusiu, należy umyć okolice narządów moczowo-płciowych (najlepiej wodą ze stosowanym środkiem myjącym) i dokładnie osuszyć.

3. Następnie umieszczamy woreczek wokół ujścia cewki moczowej – u dziewczynek wokół ujścia pochwy, u chłopców na prąciu (jest to zazwyczaj bardzo ładnie przedstawione na instrukcji w formie obrazkowej) i dokonujemy przymocowania woreczka poprzez dociskanie taśmy klejącej do krocza. Pojemniczek powinien tak być przymocowany, aby mocz mógł swobodnie spływać do woreczka.

4. Sprawdzamy zawartość pojemnika co 10-15 min czy zebrała się już odpowiednia ilość moczu.
W praktyce niejednokrotnie zdarza się tak, że gdy dziecko ma założony taki woreczek, nie chce oddać moczu albo oddaje go bardzo niewiele. Dlatego nie czekamy, aż maluch zapełni większość woreczka, lecz po uzyskaniu dostatecznej minimalnej ilości moczu (min. 10ml), odklejamy woreczek i szczelnie go zaklejamy.

5. Na uzyskany woreczek należy nakleić nalepkę z danymi dziecka i jak najszybciej przesłać na badania. Transport nie powinien trwać dłużej niż godzinę od pobrania.

Ważne jest, aby w trakcie pobierania moczu u dziecka zachować wszelkie możliwe zasady higieny:
- przed przyklejeniem woreczka umyć ręce wodą z mydłem,
- w momencie przyklejania woreczka starać się nie dotknąć wewnętrznej części woreczka ani brzegów jego otworu,
- przetransportować próbkę w możliwie najkrótszym czasie do badania do laboratorium.

Dlaczego to jest takie istotne?
Bo nie przestrzegając tych zasad zwiększamy prawdopodobieństwo zanieczyszczenia próbki, np. bakteriami, powodując powstanie wyników fałszywie dodatnich (czyli np. stwierdzenia obecności bakterii w moczu). Powoduje to z kolei konieczność powtórzenia badania, czyli całą zabawę trzeba będzie zaczynać od nowa ;-)

Należy jednak zaznaczyć, że mimo stosowania jałowych woreczków na mocz i zachowania odpowiednich zasad pobierania moczu u dzieci, nie zawsze da się uniknąć zanieczyszczenia próbki. Często konieczne jest kilkakrotne pobieranie próbek moczu, aby wyeliminować wystąpienie wcześniej wspomnianego wyniku fałszywie dodatniego.

Dobrze jest także przygotować sobie zapasowy woreczek na mocz w razie sytuacji, gdy nie udało nam się prawidłowo pobrać próbki moczu u naszego szkraba. 

Jeżeli dziecko jest starsze, można spróbować pobrać mocz tak jak u dorosłych. Ważne jest tylko, aby malucha właściwie poinstruować i pamiętać o podstawowych zasadach higieny. Gdy maluch zasygnalizuje, że chce siusiu, należy wręczyć mu przygotowany wcześniej pojemnik, a w momencie gdy dziecko zwróci nam swoją próbkę, dobrze się upewnić czy to naprawdę próbka moczu a nie woda z kranu ;-)




sobota, 12 października 2013

O medycznych żarcikach.

Anegdot ciąg dalszy.

Przypomniało mi się, jak koledzy z politechniki opowiadali mi kawały o całkach. Chcąc się zrewanżować czymś równie zabawnym, opowiedziałam medyczny żarcik o proteazie. Koledzy miło się zaśmiali (co przyznaję, szczerze mnie uradowało), gdy po chwili jeden z nich rzucił:
- A co to jest proteaza?

No to żarcik nie do końca mi się udał, ale przynajmniej brzmiał bardzo mądrze ;)

Ps. Dla tych co zapomnieli: mówiąc obrazkowo, proteaza to taki enzym, który tnie białka na mniejsze kawałeczki.
Ps2. Nie, nie pamiętam już jak brzmiał ten kawał o proteazie. Ale wierzcie mi, był dobry ;)

UPDATE: Jeśli ktoś z Was zna ten kawał albo o nim słyszał, napiszcie mi proszę w komentarzu. Będę wdzięczna! ;-)




piątek, 4 października 2013

Bonus na weekend - suchar o jabłczanie

W chwili wolnego czasu zajrzałam na YT. Tak się złożyło, że trafiłam na  filmik o siłowni, a w nim na tekst, który rozłożył mnie na łopatki:

Facet do kumpla:
- Najlepszy jest jabłczan kreatyny.
- Ale ja jabłek nie lubię. Nie ma śliwczana?

Z pozdrowieniami dla wszystkich, którzy wałkują biochemię :) :) Pozostałym - miłego weekendu ;)



wtorek, 1 października 2013

Trollowanie służby zdrowia, czyli o tym jak zachorował diagnosta

Wzięło mnie ostatnio na wspominki i przypomniała mi się pewna historia. Wszystko się działo po zdanym egzaminie z mikrobiologii - o ironio dopadła mnie angina i musiałam się udać do lekarza (L.). Gdy pan doktor wypisywał mi antybiotyk, odruchowo spojrzałam na wypisywaną receptę i wywiązała się rozmowa:

JA: Czy to xyz? (podałam nazwę leku, którą finezyjnym pismem kreślił pan doktor)
L: Tak, tak. (odpowiedział mi nie przerywając pisania)
JA: Czy jest to cefalosporyna?
(pan doktor rzucił mi zdziwione spojrzenie, ale nie przestał pisać)
L: Owszem.
JA: Czy jest to cefalosporyna drugiej generacji?
L: Tak.
(niezrażona powściągliwością doktora pytam dalej)
JA: Czy nie jest to przypadkiem cefuroksym?
L: (przerwał pisanie) Zgadza się.
JA: (z niewinnym uśmiechem na twarzy) No to na to jestem uczulona.

Wiem, wiem, jestem złym człowiekiem. Mam nadzieję, że pan doktor mi wybaczył. ;)



piątek, 27 września 2013

Przygotowanie do badania - UPDATE

Witajcie po długiej przerwie :)

Czas na aktualizacje informacji dotyczących przygotowania do badania - ślę tutaj serdeczne podziękowania do laboratorium B. za wszystkie cenne wskazówki i rady. :)

Aktualizacje zamieszczę zarówno tutaj, jak i bezpośrednio przy dawnych postach.

1. Według aktualnych zaleceń, nie należy spożywać posiłków na 12 godzin przed oddaniem krwi do badań. Czyli przykładowo jeśli mamy zamiar udać się na pobranie krwi jutro o 7.00, to ostatni posiłek możemy zjeść dzisiaj o 19.00. Nie powinno się także pić napojów (w szczególności słodkich). Jeśli kogoś suszy, to dobrym rozwiązaniem jest napicie się zwykłej niegazowanej wody.

Aktualizowany post: http://idziemynabadania.blogspot.com/2012/05/co-to-znaczy-byc-na-czczo.html

2. Aby było możliwe wykonanie prawidłowego badania ogólnego moczu, a wynik badania był wiarygodny, musimy dostarczyć do laboratorium naszą próbkę moczu jedynie w gotowych, przeznaczonych do tego pojemnikach w ilości co najmniej 10 ml. Niestety czy stety, musimy pogodzić się z tym, że słoiczki (także te wyparzone) po przecierze pomidorowym idą do lamusa. Co do ilości wymaganego moczu, wspominałam już wiele razy, jak pacjenci hojnie obdarzają nas swoimi próbkami, jakkolwiek zdarza się, że moczu jest tak mało, że ledwo przykrywa denko pojemnika. Drodzy Czytacze, zapewniam Was, że tyle nie wystarczy na dokonanie pełnego badania i prawdopodobnie trzeba będzie przyjść do laboratorium kolejny raz, z bardziej hojną próbką. ;-)

Aktualizowane posty:
http://idziemynabadania.blogspot.com/2012/07/jak-sie-przygotowac-do-badania-ogolnego.html
http://idziemynabadania.blogspot.com/2012/08/test-pojemnikow-na-mocz.html

3. Słowo wyjaśnienia należy się także pojęciu jałowy - przykładowo całkowitą jałowość uzyskuje się po sterylizacji w autoklawach. Wyparzając wrzątkiem pojemniki nigdy nie pozbędziemy się wszystkich patogenów. Dlaczego? Temperatura wrzenia wody wynosi 100 st. C. Załóżmy, że czas wyparzania trwa kilka minut. Dla przykładu, przetrwalniki laseczki tężca giną dopiero po 1-3 godzinach w temp. 100 st. C. Czuć różnicę? ;-)

Aktualizowany post: http://idziemynabadania.blogspot.com/2012/06/co-to-znaczy-jaowy.html

      


wtorek, 26 lutego 2013

Kiedy ostatnio robiłeś morfologię?

Na stronie Fundacji Urszuli Jaworskiej znalazłam informację, że dzisiaj właśnie ruszyła kampania związana z morfologią krwi. Pod adresem http://www.medonet.pl/morfologia/ znajdziemy ankietę na temat częstości wykonywania morfologii, a także krótki i przyjemny test dotyczący badań krwi.

Według mnie jest to naprawdę fantastyczna akcja, gdyż promowanie podstawowego badania jakim jest morfologia krwi, zaowocuje w przyszłości wcześniejszym wykrywaniem chorób, a w konsekwencji da szansę na bardziej skuteczne leczenie wcześniej wykrytych schorzeń.

Zachęcam Was bardzo do wzięcia udziału w tej akcji. Warto. :)

PS. Ile punktów zdobyliście w teście? Piszcie :)




niedziela, 24 lutego 2013

Pogawędka o GMO.

Autentyk opowiedziany jakiś czas temu przez moją koleżankę z roku. Gwoli wyjaśnienia, sytuacja miała miejsce w okresie zajęć z bloku biologii molekularnej.

Moja koleżanka, nazwijmy ją M., wybrała się do centrum handlowego na zakupy. Zanim dotarła do galerii, zaczepiła ją aktywistka z Greenpeace (A.G.). Wywiązał się następujący dialog:

A.G.: Dzień dobry, czy wie Pani, że GMO jest szkodliwe dla środowiska?
M.: (z szerokim uśmiechem na twarzy) Proszę Pani, ja dzisiaj klonowałam bakterie.

Mina dziewczyny bezcenna. :)




sobota, 23 lutego 2013

Marzenie diagnosty - specjalizacja na dostateczny


Jako, że jestem świeżo po sesji - z czego bardzo się cieszę, gdyż egzaminy do łatwych nie należały - pozostanę w tematyce egzaminacyjnej. Niedawno na stronie Doliny Biotechnologicznej pojawił się bardzo ciekawy artykuł traktujący o zdawalności egzaminu specjalizacyjnego z LDMu (Laboratoryjnej Diagnostyki Medycznej). 

Krótko rzecz ujmując, tekst wskazuje na bolączki, z jakimi od lat borykają się diagności podczas testu. A na co narzekają zdający? Na brak czasu na odpowiedź, na pytania zawierające błędy bądź będące zbyt złożone (czyt. tak pogmatwane, że nie wiadomo o co chodzi), jednakże przede wszystkim na trzy istotne aspekty: 
- pytania są utajnione, czyli nie będą ujawniane po teście, a uwagi do pytań można zgłaszać jedynie podczas egzaminu,
- koszt egzaminu jest zbyt duży w stosunku do zarobków diagnosty,
nowe przepisy faworyzują lekarzy, którzy za pierwsze 3 podejścia do egzaminu nie płacą, natomiast diagności płacą za każde podejście z własnej kieszeni
Mimo tych problemów, a także faktu, iż zdawalność nie jest oszałamiająca, diagności chętnie się specjalizują, a sam egzamin cieszy się niesłabnącym powodzeniem. Można by rzec, taka moda. ;-)
Notabene lwią część ocen pozytywnych stanowi najpiękniejsza ocena akademicka - dostateczny ;-)


Polecam artykuł źródłowy (z wykresami i pełną analizą zagadnienia):
http://dolinabiotechnologiczna.pl/diagnostyka/zdawalnosc-egzaminu-specjalizacyjnego-z-laboratoryjnej-diagnostyki-medycznej-na-przestrzeni-lat/

Z mojej strony nasuwa się jeszcze refleksja, iż oprócz mody na specjalizację, stopniowo powstaje trend na doktorat. Po uzyskaniu doktoratu nie otrzymuje się niestety uprawnień specjalizacyjnych, jednak coraz częściej staje się alternatywą zawodową i zarobkową dla wielu absolwentów, nie tylko uczelni medycznych.